pozwolę sobie na małą dygresję , przypomniałam sobie stare dobre czasy czytając wasze posty;)
to było na pierwszym roku NKJO, bylismy rzuceni od razu na głęboka wodę tzn historia literatura geografia były wykłądane po francusku. Gdy PAni profesor z historii Francji dyktowała nam notatki to my jak ostatnie matołki pisalismy wszyscy za każdym razem "virgule"... "virgule", potem sie zastanawialismy co to za słowo ze tak czesto sie powtarza, jak tak spojrze na moje notatki z pierwszych wykładów to az mi sie smiac chce jak widze na jednej stronie 20 razy napisane słownie "virgule";)
a potem sie dziwic ze nie nadążalismy z notowaniem jak każdy znak interpunkcyjny zapisywalismy słownie"
...to były czasy...;)