Język potoczny(slang)

Temat przeniesiony do archwium.
31-48 z 48
| następna
A co znaczy "gonzesse"? (nie słyszałam takiego wyrażenia).
Niestety, więcej nie możemy Ci pomóc, ja przetłumaczyłam to, co ma jakiś sens, a to, co się dało jeszcze przetłumaczyć wzięła w swoje ręce Ogresse :)
Chyba, ze jeszcze ktoÅ› coÅ› wydedukuje, ale szczerze wÄ…tpiÄ™ ;/
Myślę, że sam fakt, że połowa tych słów to wulgaryzmy, powinien zadecydować o relacji tych osób...
"gonzesse" mozna przetlumaczyc chyba na "laska", "panienka"
Mnie się wydaje, że to nasze "spoko"
No to myślę, że oba by tutaj pasowały, po gosse używa się podobnie :)
Aha, ale mnie "gosse" bardziej kojarzy siÄ™ z "dzieciakiem" (?)
No bo to znaczy "dzieciak" :D ale słyszałam w wielu kontekstach. Gonzesse z kolei wcale. Może gosse przejęło rolę gonzesse bo jest krótsze, a podobne, nie mam pojęcia O.O
Un gosse oznacza dzieciak. Potocznie mówi się np. J'ai 2 gosses - Mam 2 dzieci.
Une gonzesse jest bardzo często spotykane i stosowane w języku codziennym nie tylko w znaczeniu "laska, panienka", ale również "babka" - Je connais une gonzesse qui travaille dans cette banque". Również Panowie Francuzi często mawiają o swoich paniach "Ma gonzesse..."

Kto chce podszlifować swój slang, niech słucha piosenek Renaud :)
Jednak gosse też weszło do użycia w znaczeniu innym niż dzieciak. W liceum nie raz słyszałam jak mówiono "quel beau gosse", "c'est qui ta/ton gosse?" (chłopak, dzieczyna) itp...
quel beau gosse - ale przystojniak :)
No cóż, język się rozwija a znaczenie często zalezy od kontekstu
dla ciekawych:
gonzesse to forma żeńska rzeczownika gonze (gars, homme, type) pochodzącego od włoskiego gonzo.
Gosse, które funkcjonuje we francuskim od od końca XVIIIw nie ma pewnego źródłoslowu, może być wypaczoną formą gonze, ale tego nawet językoznawcy nie wiedzą :)
Dzięki !!! Skąd można się dowiedzieć takich ciekawych rzeczy?
No właśnie skąd, bo też jestem ciekawa:)
Ha :) To słodka tajemnica - a tak na serio ta słodka tajemnica nazywa się -
Le Petit Robert - Dictionnaire Alphabétique et Analogique - "Robercik", jak go pieszczotliwie nazywam liczy sobie bagatelka 1970 stron :) i jest moim wiernym towarzyszem w pracy
Warto też zaglądać do publikacji z zakresu historii języka francuskiego - też jest sporo ciekawostek, no i do biblii francuszczyzny - Grevisse
A niech to, przez wakacje zapomniałam, że go mam :D
Dzięki Biloute :)
Jakoś nie mogę się przekonać do Le Petit Robert. Wiem, wiem, że to najlepszy słownik, ale wolę zdecydowanie Micro. Gdy spędzam dużo czasu ze słownikiem, to ciężar Le Petit Robert daje się we znaki;) Choć na pewno ma więcej definicji i przykładów, ale i tak bardziej mi odpowiada szata graficzna i poręczność Micro:)
Zgadzam się - Mikrusek - z pewnością jest poręczniejszy i w zupełności wystarczający na codzień.
Temat przeniesiony do archwium.
31-48 z 48
| następna

« 

Życie, praca, nauka

 »

Pomoc językowa